expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

sobota, 28 marca 2015

~Wszystko się zmieniło~Misja 8~

Federico
        Stanęliśmy do siebie plecami i utworzyliśmy krąg. Otaczało nas około 25 polocjantów i policjantek. Muszę przyznać, że sytuacja była beznadziejna. Po pierwsze było nas mniej. Po drugie nie mieliśmy broni, a oni tak. Opór i wyrywanie się niczego nie zdziałały. Zapakowali nas do samochodu, który właśnie mijał zabudowania miasta. Za oknem przewijały się lasy, pola, sady.... Nie sądziłem, że blisko takiego syfu(Nowego Jorku) może być miejsce, które wygląda jakby żywcem wyjęli je z średniowiecza. Masakra. Nikt się nie odzywał. Nagle samochód się zatrzymał, a my zostaliśmy zaprowadzeni do jakiegoś domu. W drzwiach powitały nas czarnowłosa Hiszpanka i ruda Argentynka. Na ich widok Ludmiła zatrzymała się i ze zdziwieniem otwarła usta.
-Natalia?-zapytała.
-Skąd wiesz kim jestem?-odparła Naty.
-Naprawdę niczego nie pamiętasz?-spytała Ludmiła z jeszcze większym zaskoczeniem.
-Nie. Zaprowadzić ich do piwnicy!-rozkazała i zniknęła w głębi mieszkania. Kiedy zatrzaśnięto za nami drzwi, podbiegłem do ..Tak jakby dziewczyny i przytuliłem ją.
-Hej, kim była ta laska księżniczko?
-Poznałam ją w domu dziecka. Pamiętam, że robili nam jakieś testy i wtedy facet w białym fartuchu powiedział, że to nasza kuzynka. Moja i mojego brata. Bawiłyśmy się razem. Można nawet stwierdzić, że się przyjaźniłyśmy. Ale ona niczego nie pamięta.-zakończyła ze smutkiem.
-Albo nie chce pamiętać-dorzucił Diego, który już od jakiegoś czasu nam się przysłuchiwał.
-Co chcesz przez to powiedzieć?-zapytałem.
-Ludzie nie chcą pamiętać złych rzeczy, złych okresów w swoim życiu, a co za tym idzie, osób które się z tymi okresami wiążą. Chcą zapomnieć. Tylko nie zdają sobie sprawy, że to niemożliwe.-skończył wpatrując się w przestrzeń.
-Ej! Snajper, a od kiedy to jesteś takim filozofem co?-zapytał Leon zanosząc się śmiechem.
-Wal się Verdas!-rzucił pogardliwie.

Diego
       Jestem na maxa wkurwiony. Nie dość, że porwały nas psy, to jeszcze jesteśmy na jakimś zadupiu, zamknięci w jakieś piwnicy, a na dodatek porwała nas moja kuzynka. Co za ironia losu! Do tego dochodzi jeszcze ten idiota Verdas. Przyjaźnimy się, ale czasem mam ogromną ochotę pierdolnąć go w ten pusty łeb. Nie wiem co te wszystkie laski w nim widzą. No dobra. Przystojny to on jest, ale błagam, jak można zakochać się w kimś kto jest głupszy od wody w kiblu? Nie ogarniam tego. Tak w zasadzie to ja wielu rzeczy nie ogarniam. Stop! Zaczynam myśleć jak Verdas! Ok Diego, uspokój się. Przydałoby sie zjeść snickersa. Ale oczywiście na takim zadupiu nie ma snickersów! Z zamyślenia wyrwał mnie głos Violetty.
-A co jeśli umrzemy?
-Nie umrzemy-uspokajał ją Kosa.
-A gdyby jednak? Przecież jesteśmy źli. Nie trafimy do nieba...
-Źli? Co masz na myśli?
-Zabijamy, kradniemy, bijemy, włamujemy się, niszczymy...
-Tak.... No to kiepsko. Bóg nas nie lubi....-dialog Leonetty coraz bardziej mnie intrygował.
-Ale.. Może doceni to, że kiedyś byliśmy dobrzy...-wtrąciła Ludmiła oparta o Fede.
-Tak w zasadzie, to dlaczego się zmieniliśmy?-zastanawiała się Fran.
-My nie zmieniliśmy się przez kaprys, zmieniliśmy się, bo nasze życie się zmieniło-stwierdził Federico.
-Świat się zmienił-rzuciłem.
-Kiedyś byłam inna... To wszystko przez niego... Przez Davida... Wykorzystał mnie, a potem zostawił. Wtedy uznałam, że ludzie to fałszywe istoty, którym nie warto ufać, w które nie warto wierzyć...
To prowadzi tylko do cierpienia...-rozgadała się Francesca.
-Ja też byłam inna. W gimnazjum byłam dręczona przez elitę szkoły. Nabijali się ze mnie. Bili, zabierali kasę... Wtedy zrozumiałam, że muszę być silniejsza, chciałam zemścić się na innych za to, co spotkało mnie.-Violetta westchnęła i oparła się o ścianę. Leon przytulił ją i zaczął swoje zwierzenia.
-Byłem na kursie gry w szachy. Rodzice mnie do tego zmusili. To miała być kara za rozbicie ich samochodu. I tam... Zostałem pobity i okradziony. W ciężkim stanie trafiłem do szpitala. I wtedy postanowiłem, że już nigdy do tego nie dopuszczę.-nie sądziłem, że Leona spotkało coś takiego.
-Byłem w X-factorze. Dzień przed finałem potrącił mnie samochód. To byli moi rodzice. Nie chcieli, żebym był piosenkarzem. Chcieli żebym tak jak oni dołączył do TSS. Dlatego zrobiłem im na złość i dołączyłem do terrorystów.-Federico piosenkarzem? Nie miałem pojęcia.
-Byłam w domu dziecka. Moja matka zaćpała się na śmierć, a ojca nigdy nie poznałam.Miałam też brata. Zostałam adoptowana. Matka adopcyjna mnie biła. Chciałam wiedzieć jak się bronić. I tak trafiłam do TSS.-ta wiadomość mnie zszokowała. Chciałem powiedzieć jej prawdę, ale za bardzo się bałem. Moja malutka siostrzyczka...
-A ty Diego?-zapytała mnie Fran.-Dlaczego jesteś terrorystą?
-Ja....-zacząłem.

Natalia
       Ale mi się trafiło. Ja pani detektyw. Moja kyzynka TSS. Mój kuzyn terrorysta. No pięknie. Pewnie jesteście ciekawi dlaczego powiedziałam Lu, że jej nie pamiętam? To był ciężki okres w moim życiu. Moi starzy nigdy nie chcieli mieć dzieci, więc oddali mnie. Tak po prostu. To mnie zraniło. Cały ten pobyt w domu dziecka był dla mnie koszmarem. Jedynymi bliskimi mi osobami byli Diego i Lu. Ale wolałabym o tym zapomnieć. Zaczęłam w swoim życiu nowy rozdział i nie mam zamiaru oglądać się wstecz.

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Hejka Miśki!
Wiem, wiem, że późno, ale ważne że w ogóle.
Sory za ortografię, ale pisane z telefonu xD
Przepraszam za beznadziejność tego czegoś wyżej.
Next za tydzień lub dwa.
Czekam  na komentarze
Buziaki:-*
Misia :-*

PS W środę 1 kwietnia piszę egzamin szóstoklasisty, więc trzymajcie za mnie kciuki xD

niedziela, 15 marca 2015

~Wszystko się zmieniło~Misja 7~

Ludmiła

                 Młoda i Czarna poszły i zostawiły  mnie samą z moim problemem. Ustaliłyśmy, że jutro razem ze mną pójdą na siłownię, jako moja obstawa. Z jednej strony nie mogę się doczekać naszego spotkania, a z drugiej trochę się go boję. No bo przecież on jest terrorystą...  Tak w zasadzie nie mam pojęcia dlaczego TSS i terroryści się nienawidzą. Podobno kiedyś tak nie było. Kiedyś tworzyli sojusz, ale coś ich poróżniło. Jakaś grubsza sprawa... Ale nikt nie chce o tym rozmawiać. Cały czas myślę o Federico. Dlaczego mi pomógł? Czy jeszcze żyje? Czy przyjdzie juto na spotkanie? Bo przecież równie dobrze mógł sobie żartować. Sama nie wiem. Nie znam się na chłopakach. Tak w zasadzie to nigdy z nikim się nie spotykałam. To dla mnie nowa sytuacja. Stop! To nie jest żadna randka ani nic. To po prostu zwyczajne spotkanie z przyjacielem... Nie. Federico jest dla mnie kimś więcej niż zwykłym przyjacielem. No bo, czy zwyczajni przyjaciele się całują? Nie. Zasnęłam, a śniły mi się pewne czekoladowe oczy...


Natalia

             -Co macie?-zapytał nas zrezygnowany Maxi. Siedzieliśmy właśnie w kawiarni.
-Cóż.. Wpadłyśmy na pewien trop. Wczoraj w siłowni, nagraliśmy dziwną rozmowę, dwóch nastolatek. Nie mamy pewności, ale wydaje nam się, że są z TSS.
-Nastolatek? Ile lat miały, tak na oko?
-Jakoś 16-17...-odpowiedziałam.
-Nie. Są za młode jak na agentki-stwierdził Andres.
-Skąd ta pewność?-spytała Cami.
-Poprzednie tropy prowadziły raczej do osób pełnoletnich.
-Ale poprzednie tropy były fałszywe-skwitowałam.
-No tak, ale....
-Żadnych ale! Jeśli chcecie pójdziemy tam jutro i trochę poobserwujemy. Może tam przyjdą.
-To lepsze niż nic...-westchnął Maxi i uśmiechnął się blado.

Federico

               Zbliżała się 16.00. Ja, Leon i Diego jechaliśmy na siłownię. Są ze mną, aby w razie czego pomóc. Nalegali, więc się zgodziłem. Wczoraj nieźle mi się oberwało od szefa. Chciał mnie nawet wywalić. Ale naściemniałem mu trochę i odpuścił. Powiedział tylko, że będzie mnie miał na oku. Zaparkowaliśmy i powędrowaliśmy w kierunku szatni. Kiedy znaleźliśmy się na sali ona już tam była. Ubrana w błękitną bokserkę i czarne leginsy. Wyglądała przepięknie. Dałem znak chłopakom, żeby poszli na drugi koniec pomieszczenia i podszedłem do Lu. 
-Hej księżniczko-przytuliłem ją.
-Witaj Fede.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę. Wszystko ok? Nie miałaś problemów?
-Ja? Nie. A ty? Co z szefem?
-Udało mi się go udobruchać.
-To dobrze. Nawet nie wiesz jak się martwiłam. Przyszedłeś z chłopakami?
-Tak. Masz coś przeciwko?
-Nie skąd. Rozumiem to. Ja też z kimś przyszłam...
-Z kim?
-Widzisz tamte dwie, które piją tymbarki?
-Aha.
-To one. 
-Czy one też są...
-...z TSS? Tak.-dokończyła za mnie. Skierowałem wzrok w kierunku dziewczyn, do których właśnie podeszli Leon i Diego. Przytulili się... Że co? Oni się znają?
-To dziwne....-szepnąłem.
-Co jest dziwne?-zapytała Ludmiła.
-Czy te twoje kumpele i Snajper i Kosa się znają?
-Nic mi o tym nie wiadomo. 
-Zapytać się?
-Za chwilę-mruknęła i mocniej wtuliła się w mój tors. Poczułem, że drży.
-Co się stało?
-Wiesz, że nie możemy być razem, prawda?
-Wiem... Ale coś wymyślimy. Obiecuję.
-Mam taką nadzieję.-po paru przytulasach i buziakach poszliśmy w kierunku naszych przyjaciół. Wiedzieliśmy, że cały czas nas obserwowali.
-Czy wy się znacie?-spytaliśmy równocześnie.
-Yyyyy. Tak...
-Kiedy się poznaliście?
-Wczoraj na siłce. 
-Wiedziałyście wtedy, że to terroryści?-spytała Lusia.
-Jesteście terrorystami?-zapytały.
-No. Tak..-odpowiedział Snajper.-A wy to TSS?
-Tak-odpowiedziały. No to pięknie. Terrorysta zakochany w lasce z TSS. TSS i terroryści spotykają się na siłowni. TSS i terroryści się LUBIĄ i NIE ZABIJAJĄ się nawzajem.  I co my mamy teraz zrobić? Siedziliśmy w milczeniu, każdy pogrążony w swoich myślach.
-Stać! Zostaliście zatrzymani przez policję!-skoczyliśmy na równe nogi i przybraliśmy pozycje bojowe...


*******************************************************************************
Hejka Miśki!
Dzięki za komentarze!
Bardzo przepraszam, że tak późno i że taki krótki i słaby, ale brak czasu robi swoje.
Jak pewnie niektórzy z was wiedzą wzięłam udział w konkursie na Os. I muszę się pochwalić, że zajęłam drugie miejsce. Tu macie link http://fedemila-love-will-remember.blogspot.com/2015/03/os-misii-ferro-2-miejsce.html
Mam nadzieję, że wpadniecie i skomentujecie xD
Czekam na komentarze <3
Buziole :-***
Misia <3


PS Next za tydzień lub dwa

niedziela, 1 marca 2015

~Wszystko się zmieniło~Misja 6~

Ludmiła

                -Dlaczego, żałujesz?-spytałam ponownie i chwyciłam jego dłoń.
-Raczej, przez kogo.-westchnął Snake i mocniej ścisnął moją dłoń.
-Przez kogo?-drążyłam temat.
-Nie wiesz?
-Nie bardzo.
-Przez ciebie Ludmiło.-spojrzał w moje oczy.
-Fede, to takie....-zaniemówiłam. Niestety nie zdążyliśmy zamienić ze sobą ani słowa więcej, ponieważ wszedł ich Szef.
-Co tam Snake? Widzę, że postanowiłeś ją przesłuchać. Dobra decyzja, ale mogłeś mnie uprzedzić. Powiedziała ci coś?-zapytał.
-Nic. Właśnie wychodzę.-odpowiedział.
-Chodź ze mną. Trzeba się naradzić, co z nią zrobić.-wyszli, a ja zostałam sama. Zaczęła mnie martwic ta sytuacja. A co jeśli zginę? Zginę i już nigdy nie zobaczę Diego.  Tak bardzo mi go brakuje. Tęsknię za naszymi rozmowami, wieczorami spędzanymi na knuciu planów, które nigdy nie zostaną wykorzystane. Tęsknię za jego obecnością. Ale zaraz... Mam broń. Może uda mi się uciec. Potrzebowałabym tylko małej pomocy..... Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Stanął w nich zdenerwowany Federico. Zamknął drzwi i chwycił mnie za ramiona. Poczułam jego oddech na policzku. 
-Damien chce cię zabić. Jutro rano.-szepnął, a w moich oczach momentalnie pojawiły się łzy.
-Co ja mam zrobić?-odszepnęłam. Fede zauważył moje łzy i mocno mnie przytulił. Zaczął ścierać je wierzchem dłoni.
-Pomogę ci uciec. - szepnął.
-Ale wtedy narazisz się na niebezpieczeństwo. Wtedy zabiją ciebie.
-Nie. Mam plan.-zaczął mnie wtajemniczać. To może się udać. 

                 Po godzinie Federico znowu do mnie przyszedł. Czas zacząć zabawę. Otworzył drzwi, a ja pchnęłam go na ścianę, tak jak ustaliliśmy. Wybiegłam i skręciłam w prawo. Po drodze strzeliłam do dwóch strażników. Nie po to, zęby ich zabić, tylko spowolnić. Za mną biegł Snake. Pchnęłam drzwi i wybiegłam na dwór. Przeskoczyłam ogrodzenie. Biegłam przez las, na skraju, którego, będzie czekać na mnie Federico. Dobiegłam w umówione miejsce. Po pięciu minutach dołączył do mnie chłopak. 
-Dzięki. Wiszę ci przysługę-powiedziałam.
-Nie ma za co. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym tego nie zrobił.
-Będziemy w kontakcie?-zapytałam z nadzieją.
-Pewnie. Może spotkamy się jutro na siłowni?
-Tej w centrum?
-Tak. Ok. Teraz musisz dobiec do skrzyżowania. Skręcisz w lewo i będziesz obok fabryki, z której cię porwaliśmy.
-Do zobaczenia Fede.
-Do zobaczenia Ludmiło.-powiedział, przytulił mnie, a potem... Sama nie wiem jak to się stało, ale... Pocałowaliśmy się. Zapamiętam ten moment. Na zawsze.


Francesca

                   Właśnie ja, Vilu, Leon i Diego wychodziliśmy z siłowni, kiedy zadzwonił mój telefon. Nie mogłam uwierzyć. To Ludmiła.
-Halo?
-Fran? Uciekłam. Przyjdziesz do mnie z Młodą?
-Uciekłaś? Skąd? Gdzie ty byłaś? 
-Opowiem wam wszystko później.
-Ok. Będziemy za 30 minut.-powiedziałam i zakończyłam rozmowę.
-Młoda, Ludmiła do mnie dzwoniła.
-Co?
-Chcę, żebyśmy do niej przyszły.
-Ok. Sory, chłopaki. Musimy iść.-Zwróciła się do nich.
-Szkoda...-nie usłyszałam co powiedzieli. Oddaliłyśmy się.


Camila

                TSS i terroryści..... Dlaczego tak trudno ich złapać?  Nie wpadłyśmy na żaden trop, a czas płynie. Musimy rozwiązać, tę sprawę. Ukrywają się, wyjątkowo dobrze. To jedyna sprawa, która sprawia mi trudność. Nie mam żadnego pomysłu, żadnego, nawet najmniejszego tropu. Mam ochotę podejść do ściany i walić w nią głową, swoją głową. Nie potrafię tego rozwiązać. Ale z drugiej strony, dużo trudniej byłoby mi się poddać. Camila i klęska nie mogą być razem w jednym zdaniu. Nigdy.



Violetta

                 Siedziałyśmy w pokoju Ludmiły i nadal nie mogłyśmy uwierzyć, że ona stoi przed nami. Cała i zdrowa.
-Ludmiłą, co się stało? 
-Pamiętacie, mówiłam wam, że zgubiłam bransoletkę.
-No... I?
-Zgubiłam ją na akcji....
-I?
-Znaleźli ją terroryści..
-Ale co oni tam robili?
-Chcieli odbić Młodą przed nami.
-Co?
-No to. I znaleźli bransoletkę. I tam jest mój numer.
-I?
-I wysłali SMS z zastrzeżonego. Myślałam, że to szef. A to byli terroryści. Uciekałam, ale potknęłam się o korzeń. I złapali mnie.
-Co?
-No. Przesłuchiwali mnie jakieś 4 razy...
-Powiedziałaś coś?
-Nie. Zwariowałaś? Ale uciekłam. Pomógł mi taki jeden....
-Uhhh.....
-I mnie..... Pocałował.... I jutro jesteśmy umówieni....
-Ale... To terrorysta!
-Wiem. Niestety.
-I co zrobisz?
-Nie wiem.....


*********************************************************************************
Hejka Miśki!
Dzięki za tak dużo komentarzy!
I za tak dużo wyświetleń!
Jesteście kochani!
Next za tydzień, lub dwa.
Sorka, że ten był taki krótki....
Czekam na komentarze!


PS Smutam! Ostatni dzień ferii! Kto przytuli?

Buziaki :-*

Misia<3