expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

sobota, 14 lutego 2015

~Os walentynkowy~On i Ona~

                                         





Po raz kolejny siedzi i myśli.
Po raz kolejny czeka, aż ten dzień się skończy, choć dopiero się rozpoczął.
Po raz kolejny patrzy w lustro i wcale się nie uśmiecha.
Po raz kolejny zastanawia się czy kiedykolwiek będzie szczęśliwa.
Z nim.


Po raz kolejny siada przed komputerem i ogląda jej zdjęcia.
Po raz kolejny pisze do niej list miłosny, który nigdy nie zostanie wysłany.
Po raz kolejny żałuje, że nie ma odwagi powiedzieć jej co czuje.
Po raz kolejny zastanawia się czy kiedykolwiek będzie szczęśliwy. 
Z nią.



              Walentynki. Dla zakochanych to jeden z najpiękniejszych dni w roku. Kojarzy im się z miłością, kolacjami przy świecach, ramionach ukochanej osoby. Ale tej dziewczynie 14 lutego był bezsensowny. Kojarzył jej się z samotnymi wieczorami spędzonymi przed telewizorem, komediami romantycznymi i tonami czekoladek. Nie wiedziała czy tak będzie zawsze. Chciała wierzyć, że nie. Po raz kolejny stanęła przed lustrem i przyjrzała się swojemu odbiciu. Opadające na plecy blond włosy. Brązowe oczy, z których można było wyczytać smutek pomieszany z nadzieją. Usta pomalowane błyszczykiem. Długie nogi okryte czarnymi rurkami. Biała koszula w czarne grochy. Nie miała na co narzekać. Chłopcy się nią interesowali, a dziewczyny były o nią zazdrosne. Co z tego? To tylko pozory. Nie miała przyjaciół ani chłopaka. Czuła się samotna, opuszczona przez wszystkich, nieszczęśliwa.
                 Był 13 lutego. Chłopak siedział w swoim pokoju. Myślał o niej. O dziewczynie, która nie zwracała na niego uwagi. O dziewczynie, która na nikogo nie zwracała uwagi. O dziewczynie, która tylko z pozoru była szczęśliwa. O dziewczynie, której widok sprawiał, że serce chłopaka biło szybciej. Nigdy nie narzekał na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej. Podobał się dziewczynom. Były zakochane w jego czekoladowych oczach, białych zębach, grzywce, włoskim akcencie i spojrzeniu marzyciela. Ale mogłoby się wydawać, że ich nie zauważa. Interesowała go tylko ona. Zdawał sobie sprawę, że jeśli nic nie zrobi, to nigdy nie będzie szczęśliwy. W końcu odnalazł w sobie odwagę. Postanowił wykonać pierwszy krok. Bez względu na konsekwencje.
                 Obudził ją dźwięk dzwonka. Przetarła zaspane oczy i mimowolnie uśmiechnęła się. Może to jej rodzice? Chciałaby, żeby tak było. Wtedy ten dzień byłby trochę mniej beznadziejny.  Otworzyła drzwi, ale nikogo nie zobaczyła. Zdziwiło ją to. Nagle jej wzrok spoczął na kopercie niedbale wetkniętej pod wycieraczkę. Widniało na niej jej imię i nazwisko. Nic nadzwyczajnego, w końcu tu mieszka. Weszła do środka, zaparzyła sobie kawę i usiadła na kanapie. Przez kilka minut wpatrywała się w kopertę. Nie miała pojęcia kto mógł to wysłać. Powąchała ją i poczuła zapach męskich perfum Cudownych perfum. Otworzyła ją. W środku był list. List miłosny.

Kochana Ludmiło,
już od dłuższego czasu zbierałem się na odwagę, aby do Ciebie napisać. 
Pewnie pomyślisz, że to głupie, ale dzisiaj są walentynki i dlatego chcę wyznać Ci co do Ciebie czuję. Ale może nie będę o tym pisał. Przyjdź dzisiaj o 16.00 do kawiarni 'Bueno'  przy ulicy Amarillo. Będę na Ciebie czekać.
Na zawsze twój,
Federico.

Dziewczyna uśmiechnęła się. Jeszcze nigdy nie dostała listu miłosnego. A kim jest Federico? Wbrew pozorom doskonale wiedziała, kto jest nadawcą listu. Poszła do swojej garderoby i rozpoczęła przygotowania. Nie mogła doczekać się tego spotkania.
                     Chłopak  czekał na swoją wybrankę. Rozglądał się, szukając jej wzrokiem. Nagle zobaczył jak Ona wchodzi przez drzwi. Wyglądała jeszcze piękniej niż zazwyczaj. Włosy jak zwykle lśniły niczym słońce. Oczy zazwyczaj smutne, teraz były rozpromienione. Na jej ustach wykwitł piękny, naturalni i niewymuszony uśmiech. Ubrana była w czerwoną sukienkę. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Mógłby tak siedzieć i patrzeć na nią godzinami. Ludmiła usiadła obok niego. Dziwne. Skąd wiedziała, że to on?
-Skąd wiedziałaś, że to ja?
-Przeczucie.
-Nawet nie wiesz jak długo marzyłem o tej chwili. Ale dla Ciebie to pewnie bez znaczenia-westchnął i posmutniał.
-Dlaczego tak sądzisz?-zapytała z bólem, patrząc mu głęboko w oczy.
-Podobasz się wielu chłopakom. I pewnie nie jesteś singielką.
-Federico, ja nie mam chłopaka.-wyznała, a jej ręka nieznacznie przysunęła się do jego dłoni.
-Naprawdę?
-Tak. Co chciałeś mi wyznać Federico?\
-Ludmiła... Ja....Chcę.. Ci... Powiedzieć... Że.... Kocham.... Cię....-wyjąkał, po czym chwycił jej dłoń.
-O Boże, Fede ja....
-Nie musisz nic mówić. Wiem, że chcesz powiedzieć, że nic z tego nie będzie.
-Federico, nie pozwoliłeś mi dokończyć. Też mi się podobasz.
-Wiesz, kiedy patrzę w twoje oczy, czuję, że odlatuję, a moje serce bije szybciej niż normalnie, wiem, że to co do Ciebie czuję jest szczere i pochodzi stąd - powiedział i przyłożył jej dłoń do swojego serca.
-Nie musisz nic mówić-zbliżyła się i obdarowała go pocałunkiem. Najpierw delikatnym, a później bardziej namiętnym. Gdy w końcu się od siebie oderwali Ona powiedziała:
-Teraz zaczynam wierzyć w magię walentynek.
-Ja też. Teraz czuję, że żyję, że wszystko jest możliwe, a świat należy do mnie.
-Do nas-poprawiła go.
-Tak, do nas-potwierdził On. To były najpiękniejsze walentynki w całym ich życiu.  Chciałoby się powiedzieć teraz coś w stylu 'I wszyscy żyli długo i szczęśliwie', może ty głupie, ale taka jest prawda.
On i Ona szczęśliwi i zakochani.


********************************************************************************
Hejka Miśki!
I co o tym sądzicie?
Troszkę krótki, ale myślę, że wam to nie przeszkadza.
Przepraszam, że tak późno, ale byłam dzisiaj w kinie.
Nie, nie z chłopakiem, z kumpelami. I to w dodatku na filmie animowanym 'Pingwiny z Madagaskaru' xD.
Po co komu faceci? Dziewczyny też mogą się świetnie bawić same xD
Wesołych walentynek Miśki :-*
Misja 5 pojawi się w niedzielę, poniedziałek lub wtorek.
Czekam na komentarze <3
Buziaki :-***
Misia







5 komentarzy :