Uwaga! Rozdział zawiera wulgarne sceny!
Przeczytaj notkę pod rozdziałem!
Ludmiła
Byliśmy wolni. Niezauważeni przez nikogo weszliśmy do lasu. W milczeniu biegliśmy pomiędzy drzewami. Po 30 minutach znaleźliśmy się nad jakąś rzeczką. Ze względu na Snake'a postanowiliśmy zrobić przerwę. Cała ekipa poszła sprawdzić teren, a ja zostałam z Fede. Chwyciłam jego dłoń i spojrzałam w te piękne, czekoladowe oczy...
-Ludmiła... Ja... No ten.. No ten tego.. No wiesz, bo ja.... Kocham cię-jąkał.
-Ja też cię kocham... Ale... To nie ma przyszłości...-szepnęłam.
-Ale przecież możemy spotykać się potajemnie... Szefowie nie muszą o tym wiedzieć. Proszę cię... Przynajmniej spróbujmy...
-Zgoda.-niestety tę piękną chwilę zepsuła nam podbiegająca ekipa...
-Ludzie! Jedzie tu Damien i Nicolas! Widzieliśmy samochody! Uciekajmy zanim nas zobaczą!
-Mam pomysł. Rozdzielimy się. Chłopcy pobiegną na wschód, a my na zachód... A.. I jakby pytali to my się nie znamy-powiedziała Młoda. Tak też zrobiliśmy. Po chwili zobaczyłyśmy auto naszego szefa zaparkowane na skraju lasu. Podeszłyśmy bliżej... Nagle drzwi otworzyły się, a naszym oczom ukazał się Nicolas. Wszystkie wpakowałyśmy się na tylnie siedzenie. -Dlaczego? Co się stało?
-Byłyśmy na siłce, jak zwykle. Nagle nas otoczyli. Byli uzbrojeni. Nie miałyśmy szans... - zaczęła Fran.
-Co? Pytałem dlaczego poszłyście pobiegać tak blisko bazy policji. O co ci chodzi Czarna?-był wyraźnie zmieszany.
-To tu jest baza? Nie wiedziałyśmy... A co do Fran, to ona tak tylko żartuje-ratowałam właśnie nasze dupy.
-Kiepski ten żart-skwitował-podrzucę was.-Reszta drogi minęła w milczeniu. Po chwili auto zatrzymało się, a ja wysiadłam. Otworzyłam drzwi i weszłam do domu. Już miałam walnąć się na łóżko, kiedy do pokoju wparowała Priscilla. Poderwałam się przerażona. O co jej mogło chodzić?
-Ty dziwko! Co ty sobie kurwa wyobrażasz? Dzwonili do mnie ze szkoły! Nie było cię tam przez 3 dni! Jesteś niewdzięczną suką! Człowiek adoptuje takie gówno jak ty, bo chce je wychować, a ty jak się do cholery odpłacasz? Do czego ty się nadajesz? Do niczego! Jesteś zwykłą szmatą! Szmatą do jebania! Zejdź na dół! Kara na ciebie czeka!-pociągnęła mnie za włosy. Wiedziałam co mnie czeka. Kolejni 'koledzy' matki przyszli mnie zerżnąć. Nie chciałam tego. Nie chciałam. Bałam się. Po chwili moim oczom ukazali się... Nie mogłam w to uwierzyć... To Fede, Leon i Diego! Nie! To ich wynajęła moja matka?
-Dobra panowie! Możecie ją zabrać! Tylko ma być tu z powrotem jutro o 16.00!-Fede chwycił mnie za dłoń i pociągnął w kierunku drzwi. Wrzucili mnie do samochodu i odjechaliśmy.
-Co wy chcecie mi zrobić?-spytałam przez łzy.
-Nic. Właśnie ratujemy cię przed kolegami z pracy tej baby. Spotkaliśmy jakiś podejrzanych typków pod twoim domem, zapytaliśmy co tu robią, a oni powiedzieli, że przyjechali popieprzyć się z córką szefowej-uspokajał mnie Leon.
-Dziękuję... Ale... Gdzie jedziemy?
-Do naszego domu.
-Ale wy nie macie zamiaru mnie zgwałcić?
-Nie no co ty. Przecież jestem twoim bratem! Poza tym mamy swoje zasady. - po chwili zaparkowaliśmy pod willą na przedmieściach. Wysiadłam. Chłopcy zostawili mnie z Fede, a sami poszli zrobić coś do jedzenia.
-Długo to trwa?-spytał.
-Ale co?
-Te 'wizyty'?-z moich oczu popłynęły łzy.
-Odkąd skończyłam 15 lat.-jeszcze bardziej się rozpłakałam. Chłopak tylko mnie przytulił. Potem razem z chłopakami zjadłam spaghetti. Obejrzeliśmy też film "Ósmoklasiści nie płaczą".
-Chłopaki, gdzie ja będę spać?
-Gdzie chcesz. - Leon i Diego poszli spać.
-Chodź ze mną- powiedział Federico. Znaleźliśmy się w zielonej sypialni, która zapewne należała do niego.
-A co jeśli ona tu przyjedzie?-spytałam siadając na łóżku.
-Nie pozwolę jej cię skrzywdzić. Nigdy-objął mnie i pocałował w czoło.
Zasnęłam wtulona w jego tors. Wreszcie czułam się bezpieczna.
Federico
To uczucie, kiedy czujesz, że masz w dłoniach cały świat. Przytulam do siebie śpiącą Ludmiłę i głaszczę ją po włosach. Już nigdy nie pozwolę, aby cierpiała. Nie pozwolę, aby ta kobieta ją skrzywdziła. Po chwili zasnąłem.
Obudził mnie pocałunek. Z zadowoleniem stwierdziłem, że dziewczyna jest już w lepszym humorze.
-Kochanie, na ile procent mnie kochasz?-spytała między jednym pocałunkiem, a drugim.
-99.-odpowiedziałem.
-A co z tym 1%?-zasmuciła się.
-Nienawidzę cię.
-Dlaczego?-w jej oczach widziałem ból.
-Bo pokochałaś takiego idiotę jak ja.*- jej twarz rozjaśnił uśmiech. Dziewczyna ponownie mnie pocałowała.
-Kocham cię wariacie-szepnęła.
-Ja ciebie też Lusiu...-po 15 minutach zeszliśmy do kuchni. Wziąłem ją na ręce i posadziłem na blacie.
-Zrobię ci śniadanko. Na co masz ochotę?-spytałem.
-Hm... Naleśniki..
-Już się robi! - po kilkunastu minutach zajadaliśmy śniadanko. Właśnie karmiłem swoją potajemną dziewczynę, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Nagle przybiegł do nas Diego.
-Ludzie to Damien!-Cholera? I co teraz?
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Hejka Miśki!
Tak jak obiecałam, jest.
Next za tydzień lub dwa.
Mam też nową informację co do konkursu na Os! Po opublikowaniu wszystkich prac, na blogu będzie można głosować na najlepszą pracę (będziecie mogli głosować na każdą pracę oprócz tych, które zostały już nagrodzone). Autor pracy, która zdobędzie najwięcej głosów również dostanie nagrody:
-Link do bloga przez 2 dni;
-Spoiler co do rozdziału.
Czekam na komentarze <3
Besos :-*