expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

niedziela, 25 stycznia 2015

~Wszystko się zmieniło~Misja 3~

"W spoglądaniu śmierci w oczy najśmieszniejsze jest to, że człowiek błyskawicznie zyskuje właściwą perspektywę."
                                      James Patterson
                                      "Maximum Ride Eksperyment 'Anioł' "





Federico

                I co? I nic. Wróciłem z klubu do bazy. Leon i Diego wrócili do domów. Nie piliśmy. Dlaczego? Nie wiem, ja nie chciałem. Moje myśli wciąż błądziły wokół bransoletki i tajemniczej Ludmiły. Poszedłem do biura szefa, żeby się czegoś dowiedzieć.
Siedział i wpatrywał się w ekran komputera. 
- Szefie, czy mogę wziąć bransoletkę do analizy?-zapytałem.
- Tak, tak..... Ale przynieś mi ją z powrotem! - Zgodził się. Sięgnąłem po nią i udałem się do pracowni na końcu korytarza. Była pusta. Tak jak się spodziewałem. Usiadłem przy jednym z biurek i przez chwilę wpatrywałem się w srebrne literki. Była całkowicie zwyczajna. Nie, jednak nie! Kiedy ją odwróciłem, dostrzegłem wygrawerowane w środku cyferki.  Było ich dziewięć. Obok zobaczyłem napis ' Jeśli to znalazłeś, zadzwoń '. Wiedziałem. Wiedziałem, że to wyjątkowa bransoletka, ale nie sądziłem, że aż tak bardzo. Poszedłem podzielić się tym odkryciem. Po chwili zjawił się również Snajper i Kosa. Byliśmy podnieceni. To mogło wiele zmienić. Teraz mogliśmy wygrać. Po raz pierwszy! Zawsze przegrywaliśmy z TSS, a teraz... Ta agentka musi być kimś ważnym. Czuję to. 
                Natychmiast zajęliśmy się opracowaniem planu. Był doskonały. Dopracowaliśmy każdy szczegół. Pewnie myślicie, że wam o nim opowiem? Nie. Wszystkiego dowiecie się w swoim czasie. Czyli już wkrótce.




Ludmiła

                 Byłam właśnie pod prysznicem i rozmyślałam nad tym, gdzie mogłam zgubić moją bransoletkę(po powrocie ze szkoły zauważyłam jej zniknięcie), gdy nagle usłyszałam sygnał przychodzącego SMSa. Nie zdziwiłam się zbytni, gdy na ekranie pojawiło się ' Numer prywatny ', szef TSS zawsze wysyłał wiadomości spod 'Numeru prywatnego'. Byłam pewna, że to on, jednakże zdziwiło mnie, że pisze do mnie w poniedziałek. To nigdy się nie zdarzało. Zastanowiłam się jak poważna musi być sytuacja skoro wysyła mi SMS w poniedziałek. Przecież wczoraj byłam w bazie. Napisał:

' Ludmiło, za godzinę przyjedź do opuszczonej fabryki na ulicy(sorki, nie mogę wam powiedzieć jakiej, tajemnica zawodowa). Sytuacja wyjątkowa! Bez ciebie nie damy rady.'

O co może chodzić? Ciekawość zżerała mnie od środka. Założyłam czarną bluzę z kapturem, tenisówki i dresy. Dla pewności wzięłam też broń i kilka noży(ostrożności nigdy za wiele). Wyszłam przez okno i sprawnie przeskoczyłam płot. Skręciłam do lasu i pobiegłam na umówione miejsce. Na szczęście nie było zbytnio oddalone od mojego domu. Jakieś 1,5 km. Po chwili zobaczyłam tą fabrykę. Wyglądała upiornie. Rozejrzałam się uważnie, lecz nie zobaczyłam nic niepokojącego. Bezszelestnie weszłam do środka. Ku mojemu zaskoczeniu nikogo tam nie było. Zręcznie wspięłam się na jedną z belek pod sufitem. Siedziałam tam i wpatrywałam się w mrok. Wiedziałam, że przybyłam przed czasem. Minęło parę minut, gdy nagle pojawiły się trzy postacie. Na początku myślałam, że to Czarna, Młoda i Nicolas, ale... To na pewno nie byli oni. To była trójka umięśnionych groźnie wyglądających, młodych mężczyzn. Wytężyłam słuch. Do moich uszu dobiegły słowa:
- Ok, Snake, jeszcze  jej nie ma.
- Dobra to na stanowiska. Złapiemy ją gdy tylko wejdzie. Wszystko dzięki jakieś głupiej bransoletce. Hahaha!- I wtedy mnie oświeciło. To nie Nicolas. To ktoś inny. Ktoś kto znalazł moją bransoletkę. Jeszcze mocniej przycisnęłam się do belki, mając nadzieję, że mnie nie zauważą i czekając na rozwój wydarzeń. Minęło jakieś pięć minut, kiedy odezwał się jeden z nich.
- Chłopaki dziewczyna miała pojawić się tu trzy minuty temu.
- Może się spóźnia.
- Oszalałeś? Wiesz jakie surowe zasady panują w TSS! Każde spóźnienie jest karane.
- No to może nas przejrzała.
- To możliwe albo.....
- Albo co?
- Jest tutaj i się ukrywa. - Chociaż nie widziałam jego twarzy to byłam pewna, że się uśmiecha. Wstrzymałam oddech.
- Kochanie! Chodź do nas! Nie bój się ! Nie zrobimy ci krzywdy! - ta, jasne. Myślą, że jestem naiwna? Że się ich boję i dlatego zrobię to co każą? Że jestem słaba? NIE, NIE i NIE. Nagle usłyszałam strzał. To oni. Strzelali do góry kartonów w prawym rogu fabryki. Wiedzieli, że tu jestem, ale nie wiedzieli gdzie jestem. Nie widzieli mnie. A ja ich tak. I to dawało mi przewagę. Co z tego, że było ich trzech? Ja byłam szybsza, miałam lepszy wzrok, umiałam zapanować nad paniką i byłam dużo lepiej wyszkolona. Skąd to wiem? Nie mieli pojęcia o strategii.
1. Nigdy nie ujawniaj swojej obecności.
2. Nie strzelaj, jeśli nie widzisz ofiary.
3. Nie rozmawiaj o misji, gdy nie masz pewności, że nikt cię nie podsłuchuje.
To takie trzy główne zasady. Złamali je wszystkie. Co z tego, że spoglądam śmierci w oczy? Natychmiast zyskałam właściwą perspektywę. Czas się zabawić. Wstałam i przeskoczyłam nad ich głowami lądując na belce przy wyjściu.
- Tam jest! Nie może nam uciec! - krzyczeli. Tymczasem ja byłam już na zewnątrz. Wolna. Biegłam najszybciej jak potrafiłam, ale oni deptali mi po piętach. Skręciłam do lasu. Znałam ten teren, więc nie mieli ze mną szans.
- Tylko pamiętajcie, ma być cała! - darł się jeden z nich. Ja tak, wy niekoniecznie. Pomyślałam.
Wybiegłam na ulicę i wpadłam na ławkę. Z niej wskoczyłam na mur. Po chwili byłam już po drugiej stronie. Przyspieszyłam. Nie mogli mnie dogonić. Schowałam się za koszem na śmieci i obserwowałam jak próbują przeskoczyć mur. Żałosne. Gdy w końcu im się to udało, wymierzyłam w ich stronę pistolet. Ale... Nie strzeliłam... Nie mogłam tego zrobić. Nie wiem dlaczego. Czyżbym stała się miękka? Nie. To niemożliwe. Zresztą było już za późno. Zobaczyli mnie. Uciekłam. Powoli zaczynałam odczuwać zmęczenie. No bo przecież ile można biec? Nie poddawałam się jednak. Wiedziałam, że jeśli zatrzymam się chociaż na chwilę to mnie złapią. Znowu wbiegłam do lasu. Zboczyłam ze ścieżki i  pędziłam co tchu, co chwilę ocierając się o krzaki i pnie drzew. Bolało. Miałam pełno zadrapań. Ale zacisnęłam zęby i jeszcze trochę przyspieszyłam. Za sobą słyszałam kroki i groźby wysuwane w moim kierunku. Nic sobie z tego nie robiłam, choć przyznaję, że niektóre z nich były wyjątkowo paskudne. Nie wiem jak długo tak biegłam. Może 10 minut? Może godzinę? A może 2 godziny? W pewnej chwili potknęłam się o wystający korzeń. Biegłam bardzo szybko, więc natychmiast runęłam na ziemię. I wtedy.............................


***************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************
Hejka Miśki!
Tak, wiem, że dłuuugo czekaliście na ten rozdział i dlatego przepraszam, że jest on taki krótki i beznadziejny.
Następny będzie za dwa tygodnie. Przykro mi. Nadrobię to we ferie. (16 luty - 2 marca Smutam!)
No to co?
Do następnego!
Piszcie co myślicie.
Jeśli tu byłeś zostaw po sobie komentarz! Chociaż kropkę. Taki mały gest, a sprawi, że poczuję się lepiej.
Jeszcze raz przepraszam za to coś do góry.
Buziaki<3
Misia.




PS Czytasz-Komentujesz-Motywujesz





środa, 21 stycznia 2015

LBA 2

Nominowała mnie Ola z bloga http://ratujmojeserce.blogspot.com/ 





Pytania od Oli
1. Ulubiony bohater i bohaterka z serialu
   Federico i Ludmiła <3
2. Co sądzisz o trzecim sezonie Violetty? 
   Jest całkiem spoko. 
3. Gdybyś mogła zmienić coś w naszym fioletowym serialu to co by to było?
    Viola powinna być mniej niezdecydowana. Co sezon miota się pomiędzy dwoma chłopakami.
4. Gdybyś mogła zamienić się miejscem z jedną postacią serialu to kim byś była?
   Na pewno Ludmiłą :-***
5. Czy jedziesz na koncert Violetta live w Łodzi? 
  Nie.
6. Którą pare z serialu lubisz najbardziej?(wyjaśnij swój wybór)
  Fedemiłę. Dlaczego? Kocham ich. Ten dobry i ta zła. Takie słodkie.  Nikt się tego nie spodziewał. Lubię jak mnie coś zaskoczy. <3
7. Czy czytasz mój blog? 
 Czasami, kiedy znajdę chwilę to czytam <3 Czyli ogólnie tak :-***
8. Co zmotywowało Cię do napisania własnego bloga? 
  Tak w zasadzie to nic. (przyjaciele?)
9. Czy masz swoje ulubione blogi? Jeżeli tak to napisz adresy
  Szczerze to mam ich tak dużo, że wklejanie linków zajęłoby mi mega dużo czasu.
10. Ile masz lat? 
12
11. Co sądzisz o hejterach serialu 
 Nienawidzę ich. Są po prostu żałośni. 


Moje pytania:
1. Jaki jest twój ulubiony kolor?
2. Ulubiona piosenka
3. Czy lubisz czytać książki, jeśli tak to jakie?
4. Najlepsza książka jaką czytałaś.
5. Kiedy masz urodziny?
6. Dlaczego założyłaś bloga?
7. Kogo z serialu Violetta lubisz najbardziej?
8. Ile masz lat?
9. Czy czytasz mój blog?
10. Co sądzisz o moim blogu?
11. Który sezon Violetty podobał Ci się najbardziej?


Nominowani:
1. opowiadaniadiegoifran.blogspot.com
2. http://enjoy-your-life-and-never-give-up.blogspot.com/
3. http://imagine-its-easy-if-you-try.blogspot.com/
4. http://list-od-serca.blogspot.com/
5. http://violetta-kolorowy-swiat-os-nina.blogspot.com/
6. http://opowiadanie-leonetta.blogspot.com/
7. http://juntos-para-siempre-fedmila.blogspot.com/
8. http://violettaodnowa.blogspot.com/
9. http://mojeserceszukabezustannie.blogspot.com/
10. http://wspomnienia-trwaja-przez-cale-zycie.blogspot.com/
11. http://ciemne-mysli-jasnieja-noca.blogspot.com/



Ok. Teraz trochę spraw organizacyjnych.
1. Mega, mega was przepraszam, że nie ma jeszcze Misji 3, ale jestem teraz zawalona robotą. Szkoła wykańcza.
2. Next pojawi się w weekend na 110%
3. Zauważyłam, że pod misją 2, było o połowę mniej komentarzy niż pod Misją 1. Smutam!
Buziaki!


Misia:-***

piątek, 2 stycznia 2015

~Wszystko się zmieniło~Misja 2~


Violetta




             W samochodzie panowała napięta atmosfera. Nikt się nie odzywał. Ciszę zakłócało jedynie radio. Czułam jak skręca mnie w żołądku. Nie mogłam zapanować nad drżeniem rąk i uważnie rozglądałam się po samochodzie. Czekałam, aż coś się wydarzy. A raczej aż Żyleta wybuchnie. Zawsze tak robi. Wzbudza we mnie złudne poczucie bezpieczeństwa, a potem nagle... BUM! Drze się jak opętana i grozi, że mi nogi z dupy powyrywa.Ok, nawaliłam i dałam się złapać. Ale co miałam zrobić? Ten koleś zaszedł mnie od tyłu i groził, że mnie zabije! Im bardziej zbliżałyśmy się do bazy, tym większy ogarniał mnie strach. A co jeśli mnie wywalą? Nie, to niemożliwe. Najwyżej zawieszą mnie na jakiś czas. Dotarłyśmy na miejsce i zaparkowałyśmy minivana w pobliżu bazy.
Przed wejściem czekał ochroniarz, który na nasz widok odsunął się i gestem zaprosił do środka. Wpuścił nas i nie kazał pokazać identyfikatora ani podać pseudonimu. Nie musiałyśmy tego robić, bo każdy doskonale wiedział kim jesteśmy. Najsilniejsza i najseksowniejsza trójka w całym TSS. Nikt nie mógł się z nami równać. Niezwyciężone. W holu przywitały nas ukradkowe spojrzenia rzucane przez innych agentów. Ich oczy wyrażały ciekawość,  szacunek i......Strach. Bali się nas.
               Natychmiast skierowałyśmy się do biura Nicolasa - Szefa. Ludmiła energicznie zapukała do drzwi.
- Proszę - zza drzwi dobiegł nas głos Szefa. Przekroczyłyśmy próg i stanęłyśmy przed nim. Rzucił na Czarną i Żyletę szybkie spojrzenie, a potem jego wzrok zatrzymał się na mnie.
- O! Kogo my tu mamy! Widzę, że misja się udała. A co do Ciebie Młoda, to ze względu na to, że to dopiero twoja druga akcja nie zostaniesz ukarana. Ale następnym razem wyciągnę odpowiednie konsekwencje.  Pisemny opis sprawy macie dostarczyć w ciągu tygodnia. A teraz proszę o raport.-powiedział, a mi strasznie ulżyło. Teraz muszę tylko dopilnować, aby ta sytuacja nigdy więcej się nie powtórzyła.
-Dzisiejszej nocy agentka Żyleta i agentka Czarna brały udział w misji uwolnienia agentki Młoda z baraku, w którym została uwięziona przez strażników laboratorium. Ochroniarze próbowali nas powstrzymać grożąc użyciem siły.  Zastrzeliłam ich. Była ich czwórka. W tym czasie Czarna uwolniła Młodą i potem przyjechałyśmy do bazy.-Skończyła Ludmiła. Zawsze dziwi mnie jej -
opanowanie.
- Dziękuję. Możecie odejść. Do zobaczenia za tydzień!-pożegnał się.
- Do zobaczenia!-odpowiedziała Francesca. Potem poszłyśmy razem do szatni. Gdy tylko przekroczyłyśmy próg Żyleta zwróciła się do mnie.
- Słuchaj Młoda! Dzisiaj ci odpuszczę, ale nie myśl sobie, że to coś znaczy! Po prostu nie mam już do ciebie siły! - sięgnęła po swoją torbę, z której wyciągnęła różowy sweter, czarne rurki i tenisówki(kiedy przebywałyśmy w bazie, musiałyśmy nosić czarne uniformy z logo TSS). Nie odpowiedziałam. Doskonale wiedziałam, że nie mogę więcej zawieść. Blondynka powoli zaczęła się przebierać. Francesca zakładała już kurtkę i zbierała się do wyjścia. Tylko ja stałam w miejscu. Gdy w końcu się ogarnęłam dziewczyn już nie było. zrezygnowana chwyciłam swoją koszulę. Jutro szkoła.... Nie chcę tam iść. Tam mają mnie za zero.  Nie chcę tego. Chcę, żeby wszyscy wiedzieli kim jestem i co robię w weekendy. Chcę, żeby wiedzieli do czego jestem zdolna....




Diego



   - Co?! Po raz kolejny nie wykonaliście misji?! - wrzeszczał na nas szef. Był wściekły i wcale mu się nie dziwię.
- Ale....-chciał się usprawiedliwiać Wąż(Fede).
- Nie mam ochoty słuchać waszych tłumaczeń! Przez was ponosimy zbyt wiele szkód! TSS cały czas z nami wygrywa! Mam tego dość! Nie jestem przegranym! Jestem zwycięzcą! Tak samo jak wy! - przerwał mu Damien.
-Szefie... Może nie mamy agentki, ale mamy to - powiedział Kosa(Leon) podając mu bransoletkę zalezioną przez Federico.
- Co to? - zdziwił się.
- Znaleźliśmy to przy baraku. Podejrzewamy, że zgubiła ją jedna z tajnych agentek. - wytłumaczyłem.
- Hmmm... To może być ważny trop. Brawo chłopcy!- pochwalił nas - A teraz idźcie stąd!
- Do widzenia szefie! - wyszliśmy na korytarz i skierowaliśmy się do łazienki. Tam usiedliśmy na płytkach i zaczęliśmy rozmawiać.
- Eeee. Snajper? Jesteś z nami? - dopytywał się Leon.
- Yyyyyy. Tak. Tylko... Zamyśliłem się - odparłem.
- Chłopaki, jak myślicie, czy to bransoletka jednej z agentek? - męczył nas Fede.
- Nie mam pojęcia. Całkiem możliwe. - odpowiedziałem.
- Hmmm... Ludmiła.. Znacie jakąś Ludmiłę? - znowu zagadnął Wąż.
- Moja kuzynka ma na imię Ludmiła. - zamyślił się Leon.
- Co???? - wykrzyknęliśmy jednocześnie.
- Ale to raczej nie ona. Ma 10 lat i bawi się lalkami - zaśmiał się Kosa.
- Pfff.... No to kto?
- A może ona nie należy do TSS, tylko do kogoś z ochrony? -spytałem.
- Nie - Wąż pokręcił przecząco głową - widziałem te trupy. Byli to sami mężczyźni. Martwi mężczyźni. 
- Trzeba zbadać tę sprawę- zamyśliłem się. - A przy piwie myśli się dużo lepiej! Idziemy?
- No pewnie!





Ludmiła

   
              Wróciłam do domu i od razu rzuciłam się na łóżko. Myślałam o tym co się dzisiaj wydarzyło. Nie mogę już doczekać się piątku. Dlaczego? W każdy piątek po powrocie do domu szybko odrabiam lekcje, szykuję sobie ciuchy na poniedziałek, pakuję plecak i sprzątam pokój, a potem..... Jadę do bazy. Na cały weekend. I wracam dopiero w niedzielę. W nocy. Jak to możliwe, że moi rodzice jeszcze nie dowiedzieli się o TSS? To proste. Cały czas pracują, jeżdżą na delegacje, wyjeżdżają za granicę itd... A nawet jeśli są w piątek w domu to i tak nie zauważają, kiedy wychodzę i kiedy wracam. Tak sobie myślałam, myślałam, aż w końcu zasnęłam...

               

                O 7.00 obudził mnie dźwięk budzika. Niechętnie zwlokłam się z łóżka. Pora  rozpocząć  kolejny nudny poniedziałek. Pora udawać szarą myszkę, która nie ma własnego zdania i boi się wszystkiego i wszystkich. To nie jestem prawdziwa ja. Prawdziwa Ludmiła jest niebezpieczna i zdolna do wszystkiego. Nawet do zabójstwa. Nim się obejrzałam, byłam pod drzwiami liceum. Najgorszego miejsca na ziemi. Piekła. Sali tortur. W holu natknęłam się na Francescę i Violettę. Zawsze razem chodzimy na lunch i do biblioteki. Ogółem spędzamy razem przerwy.
- Zapowiada się kolejny nudny dzień - burknęłam.
- Nawet nie wiesz jak bardzo nudny - szepnęła mi na ucho Violetta.





Maxi


    Dzisiaj ja i Andres mamy mega ważne spotkanie. Pracujemy jako policjanci i już od roku próbujemy odkryć tajemnicę agentów TSS i  terrorystów. Niestety jeszcze nie wpadliśmy na żaden prawdziwy trop. O pomoc musimy poprosić detektywów. Inaczej nie damy sobie rady i nas wywalą.
Nie mogę do tego dopuścić. Za długo w tym siedzę i nie mogą tak po prostu się mnie pozbyć. Punktualnie o 13.30 zjawiliśmy się Starbucksie. Usiedliśmy w rogu pomieszczenia. W zasadzie niczym się ono nie wyróżniało-szeroki bar, ciemnobrązowe stoliki i krzesła, kremowe ściany i całkiem zwyczajne lampy. Zamówiliśmy dwie kawy. Na panie detektyw nie musieliśmy za długo czekać. Zjawiły się po niecałej minucie rozsiewając wokół zapach pełen tajemnic. Jedna z nich miała rude włosy, brązowe oczy i żółty żakiet. Była ładna. Nawet bardzo, ale dużo bardziej zaintrygowała mnie ta druga. Czarne loki, piękne oczy i tajemnicza mina. 
- Witam - powiedziałem podając rękę brunetce, która pewnie ją uścisnęła.
- Dzień dobry. - wtrąciła druga z nich.
- No więc od czego by tu...-zaczął Andres.
- Najlepiej od początku - przerwała mu ruda, po czym przedstawiła siebie i koleżankę.
- A my jesteśmy Maxi i Andres - odpowiedziałem.
- Zaczynajcie - rzekła po chwili Naty wyciągając notes i długopis.
- Już od całego roku staramy się dowiedzieć, jak działa TSS, dlaczego mają problem z terrorystami, gdzie jest ich prawdziwa baza? Ale niestety nie trafiliśmy na  żaden trop, który byłby zgodny z prawdą. Jeśli nam się to nie uda, to nas wyrzucą. Musimy poznać też prawdę o terrorystach. Zadzwoniliśmy do waszej agencji, bo potrzebujemy pomocy. I to ogromnej. Chcielibyśmy, abyście zajęły się sprawą TSS, a my terrorystami - wydusiłem.
- Ok. Myślę, że możemy zająć się tą sprawą. - odparły po krótkiej naradzie.
- To wspaniale - tylko tyle zdołałem powiedzieć. Teraz nasze problemy powinny się rozwiązać. Może sami nie dalibyśmy sobie rady, ale z pomocą dziewczyn... Była duża szansa, że się nam uda.



********************************************************************************
Hejka Miśki!
Jest oto Misja 2!
Jak wam się podoba?
Misja 3 powinna pojawić się za około tydzień. Będzie w niej więcej akcji.
Dziękuję wam za tyle komentarzy pod Prologiem i  Misją 1.
Proszę o komentarze!
Buziaki!
Misia :-***



PS Co myślicie o ksywach?

PS2 Czytał ktoś książkę Alexandry Bracken pt "Mroczne Umysły"? Świetna książka i naprawdę polecam.


         




czwartek, 1 stycznia 2015

~Wszystko się zmieniło~Misja 1~

"Nie bój się jutra. Niech jutro boi się Ciebie."

Ludmiła

   - Zatrzymajcie się! Możemy załatwić sprawę pokojowo albo będziemy zmuszeni użyć siły!-wrzeszczeli  do nas strażnicy baraku, do którego poszłyśmy się włamać, aby odbić Młodą. Jak zwykle dała się złapać, a ja i Czarna jak zwykle musimy ją ratować. Po powrocie do bazy tak jej skopię dupę, że nie będzie mogła usiąść przez rok. No bo jak do cholery można dać się złapać nocnemu strażnikowi laboratorium? Ten koleś był od niej o głowę niższy! Wystarczył jeden celny 
cios w szczękę i byłoby po sprawie. A jak tak się bała sama z nim walczyć to mogła nas zawiadomić przez komunikator!  Mogła też zwyczajnie strzelić mu kulkę w łeb! Przez nią musiałyśmy uciekać
 i nie zdążyłyśmy doprowadzić misji do końca! Ta laska nie daję sobie rady nawet z ubezpieczaniem nas! I po co kurwa ją do nas dołączyli! Co z tego, że ktoś musiał zająć miejsce Nicole! Nicole odeszła, ale ja i Francesca świetnie radziłybyśmy sobie we dwie! Nagle nocne powietrze przeszył dźwięk strzału. I kolejnego. I jeszcze następnego. Uśmiechnęłam się. Czas na zabawę. Szybko sięgnęłam po pistolet i schowałam się za ścianą budynku. Oddałam strzał. Jeden. Potem drugi, trzeci 
i czwarty.  Padli na ziemię. Po chwili wokół ich ciał zobaczyłam powiększającą się kałużę krwi. Taki był plan. Ja miałam odwrócić uwagę strażników, a w tym czasie Czarna niepostrzeżenie poszła uwolnić Violettę. Schowałam broń i wpatrywałam się w ciemność. Jedyną rzeczą jaką słyszałam był mój oddech. W pewnej chwili do moich uszu dobiegł odgłos kroków. Przez drzwi wyszła Fran i 
Młoda. Dałam im sygnał, że teren jest czysty i pędem rzuciłam się w kierunku lasu. Za nim stał zaparkowany nasz czarny samochód. Tak jak było ustalone dziewczyny pobiegły inną drogą niż ja. 
Jeszcze raz zerknęłam na cztery ciała leżące na zimnym betonie i wyobraziłam sobie, jak zareagują ludzie, którzy rano przyjdą ich zmienić. Przyśpieszyłam. Gałęzie drzew uderzały mnie w twarz i plątały włosy, ale nie martwiłam się tym. Nie teraz. Potknęłam się o wystający korzeń, ale udało mi się nie przewrócić. Marzyłam tylko o tym, aby jak najszybciej znaleźć się w aucie i nakrzyczeć na Violettę. Dobiegłam do miejsca, gdzie rośliny nie rosły już tak gęsto i mogłam dostrzec zarys minivana. Otworzyłam drzwi i wskoczyłam na siedzenie kierowcy. Laski też właśnie nadbiegały.
Zdyszane opadły na fotele i zapięły pasy. Odpaliłam silnik, po czym wcisnęłam pedał gazu. Nadal byłam wściekła, ale widząc przestraszoną minę Młodej odpuściłam. Bała się mojej reakcji.
 Czułam to.  Ludzie boją się tego co mogę im zrobić. Doskonale wiedzą do czego jestem zdolna. Ale tak jest tylko w weekendy. Jutro znowu będę tą nudną, szarą myszką Ferro. To samo Violetta i Francesca. Chodzimy co prawda do różnych klas, ale do tej samej szkoły. Czasem wyobrażam sobie jakby to było gdyby ludzie w budzie dowiedzieli się, że te trzy 'sztywniary' są tajnymi agentkami i pracują dla Tajnych Służb Specjalnych w Nowym Jorku. 

Federico

      - Dobra chłopaki! Jeśli chcemy schwytać tą agentkę TSS(Tajnych Służb Specjalnych) musimy wyprzedzić jej koleżanki. - powiedziałem patrząc na Diego i Leona -  Rozumiecie?
- Nie wiem tylko co rozumiesz przez słowo 'wyprzedzić'. - rzekł Diego.
- To proste. Ich koleżanka została zamknięta w tym oto baraku-wskazałem na zdjęcie i mapę-jeśli uda nam się dotrzeć tam przed jej partnerkami, będziemy mogli wymienić ją na pendrive z informacjami, który odebrali nam poprzednim razem. 
- No to na co czekamy? - zapytał Leon.
- Na nic. - szybko poszliśmy po broń i wsiedliśmy na nasze motocykle. Droga do celu zajęła nam jakieś 20 minut. Rozdzieliliśmy się i okrążyliśmy teren z trzech stron. Z każdym krokiem byłem coraz bardziej zdziwiony. Zero ochrony. Zero agentów TSS. Zbliżałem się do wejścia prowadzącego do baraku. Nagle potknąłem się o coś miękkiego. Nie zdołałem niestety utrzymać równowagi i wylądowałem na betonie. Ale zaraz. Całe ręce miałem umazane jakąś breją. Przyłożyłem rękę do nosa i już wiedziałem... Krew... Rozejrzałem się i w mroku dostrzegłem sylwetki czterech ciał, które leżały za mną i się nie ruszały. I wtedy do mnie dotarło. Spóźniliśmy się. Ktoś już tu był. Ale żeby mieć stuprocentową pewność, że dziewczyna została uwolniona musiałem wejść do baraku. Wstałem i poszedłem w kierunku drzwi. Panowały tu takie same ciemności jak na zewnątrz. Światło paliło się tylko w jednym miejscu. Cela pomyślałem. Tak jak się spodziewałem drzwi były wyrwane, a pomieszczenie puste. Nie mogłem uwierzyć, że znowu nas wyprzedzili. Kolejna porażka. Co z nas za terroryści skoro nie umiemy przeprowadzić nawet najprostszej misji? Wyciągnąłem latarkę z kieszeni kurtki i skierowałem się do wyjścia. Gdy zbliżałem się do Diego i Leona, którzy tak jak ja byli wkurwieni, że znowu nam się nie udało, moją uwagę przykuła bransoletka leżąca na podłodze. Schyliłem się po nią. Była czarna i pisało na niej 'Ludmiła'. Hmmm.... Pewnie zgubiła ją jedna z agentek....




*********************************************************************************
Hejka Miśki!
Jak wam się podoba?
Od razu informuję, że ten rozdział jest takim jakby wprowadzeniem do akcji. Kolejne będą jeszcze dłuższe.
Następny pojawi się za około tydzień.
Proszę o komentarze.
Buziaki!
Misia

PS1 Macie pomysł na jakieś fajne ksywy dla chłopaków? Jeśli tak to piszcie w komentarzach jaka ksywka do jakiego chłopaka.

PS2 Rozdziały będą nazywały się 'Misja'. Zastrzegam sobie tą nazwę!